Fagonio to potrafii... Robota, że ho,ho !
Dobrze przedstawione powstawanie dzieła, zdjęcia to świetnie pokazują.
Prosimy o więcej.

Dzięki, dzięki Brogre (ukłony, ukłony) Po to to robię żeby zdobywać uznanie. Taka moja próżność Co do zrobienia drugiego egz. Treborze to chyba po nowym roku, bo teraz idą świąteczne zamówienia, a ja jak zwykle nie będę miał czasu. Teraz na tapecie mam dwie lampy wiszące na 3 łańcuchach ( 50 i 40 cm) oraz dwa kinkiety. Wszystko dla jednego klienta. Na szczęście prosta kostka to robota pójdzie szybko. No i już dobijają się o anioły. Aż strach...

wow Piękne rzeczy robisz...tylko pogratulować

Fagonio, wszyscy wiemy, że jesteś niedoścignionym mistrzem .

Dobrze by było, gdybyś podawał wymiary swoich dziełek no i przybliżoną cenę.

Większość z nas jest na etapie wstępnym, ewentualnie początkującym, dlatego wyrabianie nawyków wyceny swoich witraży jest też pewną umiejętnością wynikajacą z uwarunkowań materiałowo-twórczo-rynkowych.

Sądzę, że takie dane każdemu z nas się przydadzą i chyba nikt nie bedzie ich wykorzystywał do dumpingu (czyt. dampingu), czyli sprzedawania swoich wyrobów po cenach niższych niż koszt ich wytworzenia, a raczej będzie godziwie wyceniał swoja pracę.

Pozdrawiam

Zgadzam się w 100% z przedmówcą.

Postaram sie podać trochę danych. Ten witraż to wymiary A3. Jego cena została ustalona przed wykonaniem na 300 zł. Obliczyłem w przelicznika ok. 3000 zł/m.kw. Wyszło mi 376 zł. Wydawało mi sie za dużo i powiedziałem 300. I to był błąd Klientka zaczęła wprowadzać swoje zmiany do projektu, a cena pozostała taka jak na początku. Wzrosła za to pracochłonność, a przez to koszt wykonania. Powinienem zastrzec, że wycena nastąpi po wykonaniu. Teraz uważam, że powinienem za niego wziąć 400 - 450 zł. Jednak szlachta sie nie cofa. Mówi sie trudno. Niech to będzie taka promocja. Jeśli klientce sie spodoba na pewno zaprocentuje to napływem nowych klientów. Mimo wszystko jestem bardzo zadowolony, że zrobiłem ten witraż i że "pójdzie do ludzi". Na pewno zwróci uwagę wielu znajomych mojej klientki. A w ten sposób nasza sława rośnie.

Olek ja to robię tak. Wymyślam cenę, później myślę, że za wysoka, więc opuszczam a do dolnej ceny jaka mi wyszła dodaję 50% i jest OK.Ale już wiesz, że masz zastrzegać sobie prawo zmiany ceny w razie wprowadzania zmian.
Ja to kiedyś nawet tak robiłem, że sprzedawałem w swoim sklepie jak leci, a jak klient chciał wybierać to dopłacał.
i JUŻ!!!

_________________
Drzwi muz są otwarte - ale nie każdy może wejść do krainy sztuki.

pozdrowienia Trebor.
Moje wypociny znajdziecie tu: www.zakrecona-galeria.pl
i tu: www.zakrecona-galeria.pl/galeria

Już kiedyś pisałam, że w warszawskiej hurtowni cenią witraże 2000 - 2500 /1m2.
Nigdy się z tym nie zgadzałam, bo każde dzieło inaczej powstaje, inne emocje są w nim zawarte. Mam prace nieduże, których nie oddałabym za nic w świecie, ale są i takie które oddawałam bez bólu. Myślę, że wytwarzanie witraży przez fagonia jest nieporównywalnie krótsze niż niejednego hobbysty toteż i cena może być przystępniejsza, bo przecież nie tylko materiał tu nabija cenę ale i roboczogodziny. Fagonio, Twoje akwarium jest bardzo widowiskowe, myślę, że może przyczynić się do dalszych zamówień. Gratuluję.
Pozdrawiam.

Witam

Po tym co wyczytałem w poście - o dwa wyżej - świat obrócił mi się do góry nogami i stanął na głowie .

Pierwszy raz poznałem nową doktrynę ekonomiczną dotyczącą ustalania ceny. Nazwałbym ją "zespołem trebormętnym" .

Przecież ustalając cenę należy określić próg rentowności, poniżej którego nie opłaca się nic robić. Do kosztów (w tym wyceniona własna praca) dodaje się jakąś satysfakcjonującą marżę zysku i to jest cena netto.
A jakieś wymyślanie ceny z opuszczonym wyjściem, plus 50% na pewno nie jest OK.
Sądzę, że jeżeli naprodukuje się przeróżnego badziewia, którego nikt nie chce kupić, to później trzeba się nagimnastykować i wymyślać powyższe doktryny.

Każdy dobry ksiegowy potrafi obliczyć próg rentowności na poszczególny asortyment, chyba, że księgowemy płaci się najniższe wynagrodzenie krajowe lub oddaje się książkę do biura rachunkowego z cenami dumpingowymi. Wówczas nic się nie wie i prowadzi się interes w myśl poznańskiej zasady - "tanio i elegancko" .

Pozdrawiam

Biorę pod uwagę cenę wyjściową z metra kwadratowego. Ale to jest wstępna wycena w zależności od stopnia trudności pracy. To się sprawdza. Potem porównuję ilość zużytego materiału i spędzonego czasu nad robotą. Dodaję marżę. Minimalna cena powinna być ustalona z tymi wszystkimi składnikami. I tu zgadzam sie z Kentem. Nie biorę cen z sufitu. Jednak wszystko zależy też od ustaleń z klientem. Zawsze mam wrażenie, że jest za tanio. To chyba lepiej niż za drogo?