eh..panowie, panowie...

.... no a tapowanie...

to uderzanie pędzelkiem, takie packanie, które może nadać "fakturę" lub też odpowiednio rozprowadzić farbę po powierzchni... o czym Albercik dokładnie pisał...


Jesteśmy wolnym krajem (buhaha) i to forum wolnym w słowie ma być. Jendrek przekazał esencję moich przemyśleń (dzięki) więc nie będę powielał wypowiedzi... przekażę natomiast Wam moje jedno spostrzeżenie:

człowiek ma dwoje uszu, a tylko jedną gębę....

uczcie się od siebie ludziska, a nie tylko istniejcie w swoim często wydufanym jestestwie....

Kochani EASY-ARTOWCY!!!!Magiczni zaklinacze jak mawial wielki WÓDZ Inczu CZUNA!!!!Spokój i jeszcze raz SPOKÓJ nas URATUJE!!!!NIech nastanie wiekuisty pokój....hi hi...POzdrawiam szkiełkowo kolorowo

OK. Już nie będę. Po prostu trochę dziwi mnie fakt że osoba która próbuje uchodzić za eksperta nawet na proste pytania dotyczące tekstów które pisze nie potrafi odpowiedzieć. Teoria jest OK jeśli jest poparta praktyką, bez niej jest bezwartościowa. Chciałem sprowokować Alberta do podzielenia się doświadczeniami w tematach o których pisze. Bez skutku - wolał strzelić focha. Odpuszczam. Nie ma sensu. Niczego praktycznego się od Alberta nie dowiem a teoria w zasadzie mniej mnie interesuje niż praktyka. Nie interesuje mnie z czego się robi farbę, ani jaki jest jej skład chemiczny. Wolę wiedzieć jak ona się zachowuje i co można z niej zrobić. A tego pan Albert najprawdopodobniej po prostu tego nie wie, a jeśli wie to nie chce podzielić się tą wiedzą.

Dzisiaj wyjąłem z pieca następne "porażki" w temacie farb. Zaraz je obfotografuję i wprowadzę trochę praktycznych informacji do tematu

OK, to zaczne od tego co mi nie wyszło.

Podstawowy błąd jaki zrobiłem to użyłem zbyt cienkiego szkła. Floatu 3mm wiec się ładnie nie zaokrąglił a do tego tunele na sznurek się pootwierały. Myślę ze powinienem użyć szkła 5-6mm.
Wszystko wypalane w 815C.
Malowane farbami i frytami. Fryty sypane "z łapy" farby rozrobione z gumą arabską jako medium.

tutaj farba za bardzo zbąbliła. Czerwony kolor na brzegach prawie zanikł, zostało go tylko trochę na górze gdzie miał być tunelik.



Tutaj natomiast zielona farba pogupowała się i efekt jest paskudny. Zresztą w ogóle jakoś dziwnie się te farby poodsuwały i potworzyły przeźroczyste miejsca. Tunelik też się otworzył a na brzegach otwarcia porobiły się jakieś dziwne szklane gluty.



Tutaj czerwona fryta sczerniała. Nie wiem czemu. Generalnie było by to moze OK gdyby nie to ze szkło się jakoś dziwnie zachowało na brzegach. Jednak float zachowuje się paskudniej niz szkło kolorowe czy te do fusingu. Może to wina grubości...



Teraz pochwalę się tym co mogę uznać za większy czy mniejszy sukces.

Same fryty sypane "z łapy". Gdyby nie to że pękł podczas lutowania byłby całkiem OK.



Tylko fryty. Tutaj wyszedł fajny efekt spękania seledynowej i zielonej fryty. Pytałem eksperta czy to grozi pęknięciem całości i powiedział ze nie powinno.



Nie mam patentu na równe sypanie fryt. Tutaj użyłem jasno i ciemnozielonej.


Ten w miarę wyszedł. W miarę bo liczyłem ze fryta zachowa swój intensywny kolor jaki miała przed wypaleniem a spiralka jaka nasypałem nie zleje się tak. Za to bąbelki są takie jakie zawsze chciałem uzyskać, małe i w miarę równomiernie rozłożone. Mam nadzieję ze będę umiał ten efekt powtórzyć.

Fajniste:) dla potencjalnego odbiorcy nie ma znaczenia jak miało wyglądac według twórcy , ale jak wygląda dzieło ostateczne:) Jednym słowem Euble... fajnie Ci to "nie wychodzi"

Witam.
prawdę mówiąc chyba w tym dziale jest malowanie na szkle a nie jakieś tam bzdury.
Trudno jest rozmawiać z kimś jeżeli nie zna podstaw.
Trebor ja się nie obrażam ja chciałem przedstawić na forum to co piszą w książkach i to co ja już wiem, jakiekolwiek wywody w sensie wytykania książek to jest tylko poziom intelektualny danej osoby która na ten temat pisze. Dalsze przekazywanie wiedzy mojej jak i książkowej popartej wieloma doświadczeniami jest bezsensowna.
Chciałem również dokonać opisu szkieł krótkich i długich jak również twardych i miękkich ale ten rozdział już został prze ze mnie zamknięty więc jest to już historia.
Pomimo wszystkiego życzę nadal owocnych doświadczeń i pociechy z mniej i więcej udanych prób.
Obraza jest to rzecz względna-ja natomiast czynię zasadę MOWA JEST SREBREM a milczenie złotem
Pozdrowienia Albert

Tobie jendreku, dziękuję za słowa otuchy, jak również Dawidowi. Wypowiedzi Wasze są mianem wysoko zrównoważonej osobowości-porównawczą z wywodami filozoficznymi. Dzięki.
Życzę Wam powodzenia w życiu osobistym i za karę miliona w totka.
Albert

Witam Rapowanie nie jest to samo co tapowanie. Tapować możemy, ładnego sformułowania użył Dawid "packanie", w dwojaki sposób;
obmiatając pędzelkiem już zaschniętą warstwę farby (przed wypaleniem) w miejscu gdzie nadać chcemy ton barwy- porównywalne jest to z półcieniem, stosuje się to przy malowaniu twarzy, szat, owoców na stole i. t. p.

uderzając pionowo włosiem pędzelka do namalowanego elementu na szkle, wówczas wybijamy cząsteczki farby w danym miejscu i warstwa pokrywająca szkło robi się jaśniejsza co daje po wypaleniu jaśniejszy ton światła. Ten sam sposób używa się do stosowania cieni, półcieni i nadaniu światła.

Do tego celu należy używać pędzelków o średniej twardości włosa, nie szczotki ryżowej i nie z włosia bobrowego, coś miękkiego lecz nie twardego, według własnego uznania.

Jeszcze jedna rzecz o której nie wspomniałem wcześniej, a mianowicie;
przed każdym malowaniem na szkle należy bezwzględnie odtłuścić miejsce malowania najlepiej całą stronę. Ja używam benzyny ekstrakcyjnej, jeżeli nie mam to spirytusem, nie salicylowym i nie denaturatem. Należy po umyciu przetrzeć suchą czystą szmatką która nie pozostawia włosków po sobie, należy dla pewności zdmuchnąć powietrzem ze sprężarki lub pompki.

Drugą istotną sprawą jest to aby w miejscach przemycia nie dotykać palcami, ponieważ nasz naskórek wydziela pot-sole które mogą powodować uboczny efekt podczas wypalania, najlepiej robić to w rękawiczkach gumowych jednorazowego użytku. Do powtórnego malowania tych samych rękawiczek nie używam, ze względu, że może być jakieś zabrudzenie mi nie widoczne i po dotknięciu w miejscach malowanych może coś nastąpić podczas wypału i cała robota pójdzie na marne.

Aby nie dotykać szkła po umyciu w czasie malowania używam podpórki zrobionej z deseczki: długość 30cm na końcach z tej samej strony przykręciłem wkrętami do drzewa podpórki grubości 2,5 cm szerokość 4cm, mogą być wyższe wedle własnego uznania.
podpórkę stawiam nad szkłem i rękę którą maluję opieram na podpórce aby nie drżała. Jeżeli chcę malować dalej a podpórka zasłania przesuwam ją dla mnie w wygodne miejsce i kraszę szkło.
Wydaje mi się, że już wszystko.
Pozdrowienia Albert

Pytaliście o przykłady malowania na szkle. Wstawiam co udało mi się na szybko znaleźć w warsztacie "po wybuchu bomby". Lepsze są gdzieś pochowane. Po remoncie wrzucę. Zdjęcia też mało doskonałe bo na szybko. ale są ; Tu przykłady:

http://zakrecona-galeria.pl/galeria/mai ... le/&var2=0

Wszystko co ma nazwę malowanka to to!!!!

_________________
Drzwi muz są otwarte - ale nie każdy może wejść do krainy sztuki.

pozdrowienia Trebor.
Moje wypociny znajdziecie tu: www.zakrecona-galeria.pl
i tu: www.zakrecona-galeria.pl/galeria